środa, 31 maja 2017

Dmuchawce, latawce, wiatr...



... czyli część pneumatyczna naszego projektu.

Od początku myślałem, że pływaki skleję samodzielnie, bo generalnie nic w tym trudnego, ot... odrobina geometrii wykreślnej. Ale zmieniłem ostatecznie zdanie, bo nikt nie chciał sprzedać odpowiedniej tkaniny w rozsądnej cenie. Nikt z wyjątkiem Norwegów, którzy ją produkują, ale ci chcieli sprzedawać (naprawdę w dobrej cenie) kilometrami. Odpadło. To po pierwsze.

Po drugie: dostępne kleje przemysłowe są stabilne do temperatury +70 stopni Celsjusza, a mam uzasadnione obawy, że pełne chorwackie słońce może bardziej rozgrzewać ciemne powierzchnie. Istniało zatem niebezpieczeństwo utraty szczelności pływaków, a że jestem wyznawcą prawa Murphy'ego w jego pierwotnej wersji więc uległem namowom i zamówiłem pływaki w stoczni jachtowej, która zgrzała PCV prądem wysokiej częstotliwości. Zainteresowanych szczegółami odsyłam do literatury.

Pływaki są duże więc poniżej fotka rufowej części: 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz