sobota, 11 lutego 2023

wtorek, 11 września 2018

Co po roku?

Po roku mamy nowy silnik (zamiast Suzuki 30hp jest Johnson 50hp). Mamy nowy kokpit, targę na oświetlenie nawigacyjne, anteny oraz flagsztok. Jest też cyfrowy kompas, prędkościomerz GPS, zestaw wskaźników wykorzystujących wszystkie sygnały wypracowane przez sterownik silnika. 
Rzecz pływa wspaniale, bezpiecznie - czysta przyjemność dla mnie i rodziny.

Pozdrawiam wszystkich Czytelników.








poniedziałek, 4 września 2017

No i co wyszło?

Od napisania ostatniego postu minęło kilka miesięcy. W tym czasie rib został generalnie ukończony, sprawdzony na Odrze i opływany w Chorwacji. Oto dokumentacja zdjęciowa:

1. Jesteśmy z Synem nad Odrą:

2. Salut przed wodowaniem:


3. W słonej wodzie, na postoju:






4. Pozdrawiamy fotografa:


5. Itp...

.

6. Tu, na nocnym zdjęciu widać, że zanurzenie rufy jest dokładnie takie, jak moje intuicyjne "wyliczenia" czyli pływaki leżą w zasadzie na wodzie. Przy okazji dodam, że przez dwa tygodnie na pokładzie leżały różne przybory, ze sprzętem łączności włącznie... i nikt sobie niczego nie pożyczył.

7. A może i krótki filmik?



środa, 31 maja 2017

Dmuchawce, latawce, wiatr...



... czyli część pneumatyczna naszego projektu.

Od początku myślałem, że pływaki skleję samodzielnie, bo generalnie nic w tym trudnego, ot... odrobina geometrii wykreślnej. Ale zmieniłem ostatecznie zdanie, bo nikt nie chciał sprzedać odpowiedniej tkaniny w rozsądnej cenie. Nikt z wyjątkiem Norwegów, którzy ją produkują, ale ci chcieli sprzedawać (naprawdę w dobrej cenie) kilometrami. Odpadło. To po pierwsze.

Po drugie: dostępne kleje przemysłowe są stabilne do temperatury +70 stopni Celsjusza, a mam uzasadnione obawy, że pełne chorwackie słońce może bardziej rozgrzewać ciemne powierzchnie. Istniało zatem niebezpieczeństwo utraty szczelności pływaków, a że jestem wyznawcą prawa Murphy'ego w jego pierwotnej wersji więc uległem namowom i zamówiłem pływaki w stoczni jachtowej, która zgrzała PCV prądem wysokiej częstotliwości. Zainteresowanych szczegółami odsyłam do literatury.

Pływaki są duże więc poniżej fotka rufowej części: 







Przyczepa podłodziowa...

... jest droga.

Wymyśliłem więc, że taniej będzie nauczyć się spawać i zrobić samemu. Nie wiem czy wyszło w sumie finansowo dużo taniej, ale z pewnością pod jednym względem wyszło bardzo drogo.

I z tego miesjca, publicznie, jeszcze raz Cię, ukochana żono, przepraszam.

Zdjęć nie ma.

Wyposażamy kadłub...

... tak sobie pomyślałem, że lepiej przykleić pływaki gdy już wszystko będzie zamontowane na kadłubie niż kombinować z montażem lawirując brudnym z natury silnikiem między czyściutkimi pływakami.

No to lecimy. Przykręcamy silnik, podłączamy strerociąg, cięgna gazu i kierunku obrotów, przewody elektryczme - znaczy doprowadzamy do takiej sytuacji, że w zasdadzie można odpalić i płynąć takim golasem.

Przykręcamy manetkę i podłączamy cięgna:
 

Zamykamy obudowę, bo zaglądąć do niej  nie mam już zamiaru:
 

Pod kanapę wkładamy akumulator samochodowy, bo trzeba skądś wziąć te 120 amperów do rorusznika... no i mamy odrobinę prądu gdyby kiedyś przyszło do głowy zamontować elektryczny silnik manewrowy.


Patrzymy inżynierskim okiem na to, co zdziałaliśmy dzisiejszego poranka:
 
Zaś wieczorem, przed snem, jeszcze raz rzucamy okiem na osiągnięcia dzisiejszego dnia. Jest już na co popatrzeć. Po sześciu miesiącach pracy (dwie godziny dziennie, w okolicach północy) w zasadzie możemy zwodować ślizgacz na wodę.

Na poniższej fotce widać też szare paski PCV na krawędziach kadłuba, do których przykleimy pływaki:



wtorek, 30 maja 2017

Lakiernia...

... czasem trzeba polakierować małe elementy lub wręcz cały spory kadłub. Lakierowanie odbywa się na zielonej trawce w ogrodzie lub na tarasie (zabezoieczonym folią malarską). Używam wyłącznie lakierów poliuretaniowych ze względu na ich dużą twardość i odporność na warunki atmosferyczne oraz oleje i paliwa.

Lakierujemy drobne elementy:
 
 

Po polakierowaniu montujemy podzespoły i patrzymy co nam wyszlo. Może być: