czwartek, 1 grudnia 2016

Zapach napalmu o poranku...

... skojarzyło mi się z filmem, bo dziś wielki dzień. Z dwóch powodów. Po pierwsze: dziś zaczynam laminować, co oznacza, że faza stolarska dobiega końca, a łódka zbliża się do wody. Po drugie zaś: dziś odwracamy czas. Bo do dziś rzeczy biegły swoim naturalnym porządkiem, to znaczy, że drewno ucięte i przygotowane do klejenia, po sklejeniu najpóźniej jutro nadawało się do dalszej obróbki. Od dziś jest inaczej: co zrobimy teraz, będzie "dostępne" dopiero za dwa tygodnie, bo tyle czekamy na wiązanie żywicy więc musimy myśleć o odpowiednim zaplanowaniu prac, by się nie zablokować.

Poza tym modyfikatorem w Epidianie 53 jest styren, który bardziej przypomina zapachem napalm niż Chanel No5.

Zaczynamy od dzioba (a dlaczego nie? Od dzioba jakoś tak romantyczniej jest...)



Przy okazji możemy zobaczyć jak epidian pięknie zwilża tkaninę szklaną, wnika w sklejkę i tworzy jednolitą strukturę z drewnem. Na poniższym zdjęciu są trzy fazy: sucha tkanina leży na sklejce, poniżej suchego jest jedna warstwa tkaniny, a jeszcze niżej dwie warstwy przesycone żywicą.:



Ale, ale ... pominąłem skąd się w ogóle wziął ten kadłub do laminowania. W kolejnych postach prześledzimy jego powstawanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz