Z power trimem jest tak, jak kiedyś było ze wspomaganiem układu kierowniczego w samochodzie, klimatyzacją czy też z automatyczną skrzynią biegów: a po co to, a może się zepsuje, auto dużo pali więc generalnie się NIE OPŁACA.
Power trim też się nie opłacał, ale już się opłaca. Dlaczego? Ano dlatego, że pływaliśmy w zeszłym roku po tak płytkim jeziorze (Resko) że śruba zahaczała o dno więc trzeba było co chwila wyjmować silnik. A że wyjmowanie silnika nie jest tą czynnością, która sprawa szczególną przyjemniość więc nabyłem POWER TRIM.
Nabyłem oczywiście okazyjnie więc oczywiście był niekompletny. Brakowało mocowania do łodzi. Takież mocowanie (odlew metalowy) kosztuje na ebayu ze trzysta dolarów więc nie było dylematu: robię sam. Za trzydzieści złociszy kupiłem kątownik, za dychę elektrod spawalniczych I pospawałem coś na kształt tego odlewu.
A tu inne ujęcie:
Brakuje nam jeszcze części, do której przykręcimy silnik, tej części, która będzie nasz silnik podnosiła. Wygląda ona następująco:
A na sam koniec przykęcamy silnik. Łatwo się mówi, ale gorzej bierze "do ręki" żelastwo ważące 60kg. Skonstruowałem więc windę z dwóch wielokrązków, dzięki czemu silnik mogę podnieść jedną chudą rączką...
... I zamiontować na naszym pięknym powter trymie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz